🪁 Mistrz I Małgorzata Obraz Moskwy
Mistrz i Małgorzata – wyreżyserowany przez Macieja Wojtyszkę i liczący cztery odcinki serial produkcji polskiej, będący ekranizacją powieści rosyjskiego pisarza Michaiła Bułhakowa pod tym samym tytułem. Powstał w 1988, natomiast jego premiera miała miejsce w 1990.
Mistrz i Małgorzata. 2. Michai続 Bu続hakow Mistrz i Ma続gorzata. B^X]V^ 7j ]V`dl. Na ok³adce wykorzystano plakat Andrzeja P¹gowskiego do sztuki Mistrz i Ma³gorzata, wystawionej w
Mieszkanie numer 50. Mieszkanie numer 50 (fatalne, niedobre mieszkanie) – miejsce akcji powieści Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata, apartament, który znajdował się w domu 302-A na ulicy Sadowej w Moskwie i w którym doszło do spotkania dwóch światów: fantastycznego i realnego. W fatalnym mieszkaniu zamieszkał Woland ze
Jedną z najważniejszych płaszczyzn znaczeniowych „Mistrza i Małgorzaty” jest dyskurs na temat totalitaryzmu. Bułhakow kreując obraz Moskwy lat 30. obnaża istotę panującego w ówczesnym Związku Radzieckim komunizmu i za pomocą groteskowej deformacji świata przedstawionego pokazuje absurd każdego systemu politycznego zniewolenia.
Mistrz i Małgorzata – streszczenie szczegółowe. Tak naprawdę przybysz nie utykał na żadną nogę, „nie był ani mały, ani olbrzymi, tylko po prostu wysoki”. Zęby miał z lewej strony platynowe, a z prawej złote. Ubrany był w drogi popielaty garnitur i zagraniczne pantofle. Na głowie miał fantazyjny beret, a pod pachą ozdobną
Mistrz i Małgorzata” to jedno z najważniejszych dzieł literackich XX wieku. Satyryczny obraz Moskwy lat trzydziestych minionego stulecia, Jerozolima w czasach Piłata i Chrystusa, Bal Pełni Księżyca, wyprawiany przez Szatana dla największych złoczyńców tego świata… i piąty wymiar, który ostatecznie kompromituje materialistyczną koncepcję świata.
Bułhakow rysuje obraz kraju, w którym człowiek nie stanowi żadnej wartości. Nie istnieje tu poszanowanie ludzkiej godności, prawa do prywatności, intymności. Tego że nie była to wizja sztucznie wymyślona, dowodzi najlepiej doświadczenie komunistycznego totalitaryzmu w Polsce lat pięćdziesiątych: te same metody niszczenia ludzi
Komentarze. „Mistrz i Małgorzata” to powieść skłaniająca czytelnika do refleksji nad życiem i wartościami etycznymi. Przedstawiając stosunki społeczne panujące w Rosji, Bułhakow sprzeciwia się systemowi totalitarnemu i powszechnemu zepsuciu moralnemu społeczeństwa, w którym panuje korupcja i donosicielstwo. Obywateli Moskwy
Od Janusza Józefowicza: „Mistrz i Małgorzata” to jedno z najważniejszych dzieł literackich XX wieku. Satyryczny obraz Moskwy lat trzydziestych minionego stulecia, Jerozolima w czasach Piłata i Chrystusa, Bal Pełni Księżyca, wyprawiany przez Szatana dla największych złoczyńców tego świata… i piąty wymiar, który ostatecznie kompromituje materialistyczną koncepcję świata.
DF2OU. Kiedy zza chmur przebijało się właśnie gorące wiosenne słońce, na Patriarszych Prudach zjawiły się dwie obywatelki. Pierwsza z nich, mniej więcej trzydziestoletnia była ubrana w szarą sukienkę, a jej szyję zdobił zwiewny szal. Druga – nieco starsza, niewysoka – szła w dżinsach i sportowej koszulce. Ta pierwsza nosiła imię Irenn i mieszkała od kilku lat w Moskwie. Towarzyszyła jej blogerka Ewa, publikująca na stronie Daleko niedaleko. Zasiadłyby na ławce, zwrócone twarzami do stawu, a plecami do Bronnej, jednakże ławki opatrzone były kartkami ostrzegającymi przed mokrą farbą. Być może dlatego nie udało im się spotkać udającego cudzoziemca Wolanda, ale to chyba dobrze, bo żadna nie straciła głowy. Kultowa powieść Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata powstawała aż dwanaście lat i ukończona została dopiero w 1940 roku, zaledwie kilkanaście dni przed śmiercią autora. Pierwszy raz opublikowano ją jednak dopiero w latach 1966-1967, w dodatku w wersji ocenzurowanej. Akcja książki toczy się w Moskwie lat trzydziestych XX wieku, a Bułhakow na tyle dobrze opisał różne miejsca, że bez problemu można je znaleźć do dziś. Ponieważ jest to jedna z moich ulubionych książek, będąc w Moskwie nie mogę odmówić sobie spaceru śladami postaci z Mistrza i Małgorzaty Kiedy zachodziło właśnie gorące, wiosenne słońce, na Patriarszych Prudach zjawiło się dwóch obywateli. (…) Ten pierwszy to był Michał Aleksandrowicz Berlioz we własnej osobie, redaktor miesięcznika literackiego i prezes zarządu jednego z największych stowarzyszeń literackich Moskwy, w skrócie Massolit, towarzyszył mu zaś poeta Iwan Nikołajewicz Ponyriow, publikujący pod pseudonimem Bezdomny. (…) Literaci wypili, natychmiast dostali czkawki, zapłacili i zasiedli na ławce zwróceni twarzą do stawu, a plecami do Bronnej. Akcja powieści rozpoczyna się na Patriarszych Prudach, czyli w parku nad stawem leżącym przy ulicy Małej Bronnej. Do końca XIX wieku znajdowały się tu trzy zbiorniki wodne, stąd liczba mnoga w nazwie parku. Mówi się, że Bułhakow spotykał się w tym miejscu ze swoją trzecią żoną Heleną Siergiejewną Szyłowską, która mogła być pierwowzorem książkowej Małgorzaty. Tutaj też rozpoczynamy z Irenn – Rosjanką, która zaproponowała mi, że będzie moją przewodniczką, nasz spacer. Pod koniec kwietnia lipy otaczające kwadratowy staw ze wszystkich stron jeszcze nie zaczynają się zielenić. Drewniane ławki, których nie brakuje, dopiero co pomalowano świeżą farbą. Irenn zabiera mnie na róg skweru, by pokazać mi jakże ważny znak, zakazujący rozmów z nieznajomymi. Być może gdyby stał tutaj sto lat temu, Berlioz nigdy nie straciłby głowy! I tramwaj ten natychmiast nadleciał, skręcając w nową trasę z Jermołajewskiej na Bronną. Kiedy zakręcił i wyszedł na prostą, niespodziewanie rozbłysnął wewnątrz elektrycznym światłem, zawył i dodał gazu. (…) Tramwaj najechał na Berlioza, a na bruk, pod sztachety parkowej alei, wypadł okrągły, ciemny przedmiot. Przedmiot ten stoczył się na dół i podskoczył na kocich łbach jezdni. Była to odcięta głowa Berlioza. Patriarsze Prudy z czterech stron otaczają ulice Jermołajewska, Mała Bronna, Wielki Patriarszy Zaułek i Mały Patriarszy Zaułek. To właśnie tymi pierwszymi miał jechać tramwaj, pod którego kołami dokonał żywota Berlioz. Stoję na skrzyżowaniu i rozglądam się po okolicy. Próżno jednak szukać tu torów tramwajowych, co więcej – nigdy ich tu nie było! Irenn wyjaśnia mi, że być może za czasów Bułhakowa pojawiły się plany pociągnięcia tymi ulicami linii tramwajowej, jednakże nigdy ich nie zrealizowano. Stiopa Lichodiejew, dyrektor teatru Variétés, ocknął się rano w swoim mieszkaniu, które dzielił z nieboszczykiem Berliozem, w wielkim, mającym kształt podkowy, pięciopiętrowym domu na ulicy Sadowej. Stwierdzić tu należy, że mieszkanie to – numer pięćdziesiąt – od dawna cieszyło się, jeśli nie złą, to w każdym razie wątpliwą sławą. Jak dowiadujemy się z kart powieści, owo fatalne mieszkanie mieściło się w szóstej klatce budynku numer 302-A, którego oczywiście nie ma przy ulicy Sadowej. Irenn prowadzi mnie jednak pod adres Sadowa 10, gdzie wchodzimy na podwórko i szukamy odpowiedniej klatki. Tutaj, pod numerem 50, mieszkał w latach 1921-1924 sam Michaił Bułhakow. Zajmował z żoną jeden pokój, mając za sąsiadów między innymi prostytutkę, piekarza i komisarza policji, z którymi dzielił kuchnię i łazienkę. Nie były to dobre lata dla pisarza, który ledwo wiązał koniec z końcem. Podobno nienawidził on tego mieszkania, czemu dał wyraz w książce, umieszczając tu tymczasowe lokum samego szatana! Dzisiaj w mieszkaniu numer 50 mieści się niewielkie muzeum poświęcone Bułhakowi i jego najsłynniejszemu dziełu. Prowadzi do niego klatka schodowa, której ściany pokrywają kolorowe bohomazy, graffiti, rysunki i nalepki pozostawione przed odwiedzających to miejsce fanów powieści. Niektórzy wierzą, tłumaczy mi Irenn, że zapisanie na murze życzenia gwarantuje jego spełnienie. Postanawiam tego jednak nie sprawdzać. W tym samym budynku, lecz w innej klatce, na parterze, znajduje się konkurencyjne Muzeum Dom Bułhakowa, pełne gazet, książek i pamiątek związanych z życiem Bułhakowa. Ponadto można tu zobaczyć replikę tramwaju, który odciął głowę Berliozowi. Zaglądamy do obu muzeów, dość sprawnie oglądając wystawy. W tym samym czasie, kiedy nieszczęście spadło na Nikanora Iwanowicza, nieopodal domu numer 302-A na Sadowej, w gabinecie dyrektora finansowego teatru Variétés, Rimskiego, znajdowało się dwóch ludzi – sam dyrektor Rimski i administrator Warionucha. Dwa okna wielkiego gabinetu na pierwszym piętrze budynku teatru wychodziły na Sadową, trzecie zaś – znajdujące się dokładnie za plecami siedzącego przy biurku dyrektora – wychodziło na letni ogródek Variétés. Mieściły się tam bufety z napojami chłodzącymi, strzelnica i estrada pod gołym niebem. Teatr Variétés w powieści jest miejscem, w którym Woland i jego świta kpią sobie z mieszkańców Moskwy, wywołując skandal obyczajowy. Wiele osób twierdzi, że jego pierwowzorem był znajdujący się nieopodal domu Bułhakowa Teatr Satyry. Jest to jednak tylko częściowo prawda, w rzeczywistości sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Otóż powieściowy teatr Variétés odnosił się do Teatru Estradowego, funkcjonującego w latach 1926-1936 w budynku, w którym od 1964 roku do dziś mieści się właśnie Teatr Satyry, a wcześniej, w latach 1911-1926 działał cyrk braci Nikitin. Z kolei Teatr Satyry w latach 1927-1954 znajdował się w stojącym naprzeciwko budynku, który wyburzono w roku 1974, a powstały w ten sposób plac wybetonowano. Kremowy, staroświecki jednopiętrowy dom stał przy okrężnych bulwarach w głębi wątłego ogrodu oddzielonego od trotuaru ozdobnym, żelaznym ogrodzeniem. Niewielki placyk przed domem był wyasfaltowany, zimą wznosiła się tam uwieńczona łopata zaspa, latem placyk przekształcał się w uroczy ogródek letniej restauracji, ocieniany wielką markizą z żaglowego płótna. Dom ów nazywano “Domem Gribojedowa”, ponieważ jego właścicielką była niegdyś jakoby ciotka pisarza Aleksandra Gribojedowa. (…) Obecnie dom należał do Massolitu, na którego czele stał, do momentu, w którym znalazł się na Patriarszych Prudach, nieszczęsny Michał Berlioz. Z Teatru Satyry można przejść ulicą Twerską – na której zresztą Mistrz po raz pierwszy spotkał niosacą zółte kwiaty Małgorzatę – do Bulwaru Twerskiego, by odszukać znajdujący się pod numerem 25 Dom Hercena, który był pierwowzorem Domu Gribojedowa, choć nigdy nie było w nim restauracji. W czasach Bułhakowa mieściły się tu siedziby kilku organizacji literackich, przypominających fikcyjny Massolit, a dzisiaj ma tu siedzibę Instytut Literacki. Na działce z numerem 25 mieści się kilka budynków otaczających niewielki, zadrzewiony placyk, na który niestety nie mamy wstępu ze względu na remont. Mogę jedynie przyjrzeć się bladożółtej fasadzie głównego gmachu. Małgorzata zajmowała z mężem całe piętro pięknej willi stojącej w ogrodzie przy jednej z uliczek w pobliżu Arbatu. Uroczy zakątek! Każdy może się o tym sam przekonać, jeśli tylko zechce udać się do owego ogrodu. Niechże się zwróci do mnie, ja mu podam adres, wskażę drogę, willa stoi do dziś. Spod Domu Hercena idziemy w kierunku ulicy Arbat, zwanej też Stary Arbat, będącej dzisiaj modnym i dość zatłoczonym deptakiem. Od niej wzięła nazwę cała okolica. Wiadomo, że gdzieś tutaj powinna znajdować się willa, w której mieszkała Małgorzata. Jest to jednak najbardziej tajemniczy dom w całej powieści, gdyż tak naprawdę nie wiadomo, która konkretnie posiadłość zainspirowała Bułhakowa, a badacze wskazują na co najmniej kilka potencjalnych kandydatek. Irenn pokazuje mi trzy z nich, kiedy kręcimy się po uliczkach i zaułkach Arbatu. … i w jednym z zaułków w pobliżu Arbatu odnajął od właściciela dwa pokoje w suterenie niewielkiego, stojącego w ogrodzie domku. (…) Własne, oddzielne mieszkanko, do tego jeszcze przedpokój, a w przedpokoju zlew – nie wiedzieć czemu podkreślił ze szczególną dumą – maleńkie okienka tuz nad trotuarem, który prowadził od domku do furtki. A pod płotem, o cztery kroki, przed samymi oknami – bez, lipa i klon. Nikt nie ma za to wątpliwości, gdzie znajduje się pierwowzór domu Mistrza. Idziemy więc w kierunku Zaułka Mansurowskiego, by rzucić okiem na dom numer 9. Należał on kiedyś do do braci Siergieja i Vladimira Topleninowów. Sergiej był makijażystą teatralnym, a Vladimir aktorem. Część budynku podnajmował dramaturg Siergiej Jermoliński. Bułhakow często był w tym miejscu gościem. Dzisiaj domek wygląda na stary i zaniedbany, jednak w czasach pisarza było to całkiem niezłe lokum. Warto wiedzieć też, że nie każdy miał wówczas dostęp do bieżącej wody, a w komunałkach, takich jak zajmowane przez pisarza mieszkanie numer 50, zlew trzeba było dzielić z innymi lokatorami. Za to dom Topleninowów taki zlew posiadał. Niebawem można było zobaczyć Iwana na granitowych stopniach nabrzeża rzeki Moskwy. Iwan zrzucił z siebie odzienie, opiekę nad nim poruczył jakiemuś sympatycznemu brodaczowi, który palił skręta, siedząc obok podartej białej tołstojowskiej koszuli i rozsznurowanych zdeptanych butów. Iwan pomachał rękami, by ochłonąć, i skoczył strzałką do wody. Po tym, jak Berlioz wpadł pod tramwaj, Iwan Bezdomny postanowił schwytać nieznajomego cudzoziemca, który zaczepił ich na Patriarszych Prudach. Pościg zaprowadził go aż nad rzekę Moskwę. Tutaj też kończymy z Irenn nasz spacer śladami Mistrza i Małgorzaty, a dalsze miejsca odkrywam już na własną rękę. W kilka chwil później siedziała na ławce pod murem Kremla, usiadła tak, że mogła widzieć plac Maneżu. (…) Sąsiad jej, jak się okazało, był niewielkiego wzrostu, płomiennie rudy, posiadał wielki kieł, na sobie miał zaś wykrochmaloną koszulę, pasiasty garnitur w dobrym gatunku, na nogach lakierki, a na głowie melonik. Na Plac Maneżowy, nieopodal którego Małgorzata przygląda się procesji pogrzebowej Berlioza i dostaje od Azazella propozycję nie do odrzucenia, zaglądam kolejnego dnia. Maneż to spora budowla mieszcząca się na tyłach Kremla, obok Ogrodu Aleksandrowskiego, wzniesiona w 1817 roku dla uczczenia piątej rocznicy zwycięstwa nad Napoleonem. W czasach Bułhakowa garażowane w nim były rządowe samochody. Na końcu uliczki zwróciła jej uwagę wspaniała bryła siedmiopiętrowego, najwyraźniej dopiero co wybudowanego domu. Małgorzata obniżyła lot, wylądowała i zobaczyła, że fasada domu oblicowana jest czarnym marmurem, za szerokimi oszklonymi drzwiami widać czapkę ze złotym galonem i guziki portiera, a nad wejściem umieszczono złocone litery: “Dom Dramlitu”. (…) Tak, lokator spod osiemdziesiątego czwartego na siódmym piętrze do grobowej deski powinien być wdzięczny nieboszczykowi Berliozowi za to, że prezes Massolitu wpadł pod tramwaj i że zebranie poświęcone jego pamięci wyznaczone zostało akurat na ten wieczór. Bułhakow opisuje wybudowany w 1935 roku budynek leżący po drugiej stronie rzeki, przy Zaułku Ławruszyńskim numer 17, umieszczając go jednak w pobliżu Arbatu. Zajmowane w powieści przez krytyka Łatuńskiego, który zniszczył karierę Mistrza, mieszkanie numer 84 rzeczywiście znajduje się na siódmym piętrze bloku, w czasach Bułhakowa zamieszkiwał je jednak Osaf Litowski, nielubiany przez pisarza z wzajemnością szef Centralnego Komitetu Repertuarowego. Nie mam problemu ze znalezieniem sporego budynku, wejście do którego do dzisiaj wyłożone jest czarnym marmurem. Burza przeminęła już bez śladu i przerzucona łukiem ponad całą Moskwę trwała na niebie wielobarwna tęcza, piła wodę z rzeki Moskwy. Wysoko na wzgórzu, między dwiema kępami krzaków, widać było trzy ciemne sylwetki. Woland, Korowiow i Behemot siedzieli na czarnych osiodłanych koniach, patrzyli na rozpościerające się za rzeką miasto, całe w rozpryskach słońca, pobłyskującego w tysiącach zwróconych ku zachodowi okien, na piernikowe baszty Nowodziewiczego Monasteru. Po rozstaniu się z Irenn, ruszam w kierunku Wróblowych Wzgórz, czy też – jak nazywane są w polskim przekładzie powieści – Worobiowych Gór. Tutaj Mistrz i Małgorzata, a także Woland i jego świta, żegnaja się z Moskwą i odlatują w siną dal. Mieści się tu bardzo przyjemny park, do którego w wolne dni przy ładnej pogodzie schodzą się całe rodziny. Ja też spaceruję zalesionymi alejkami, ciesząc się słońcem i podziwiając panoramę centrum Moskwy. Wspomniany w książce Nowodziewiczy Monastyr, którego kopułom przyglądał się Woland wraz z towarzyszami, także znajduje się na mojej trasie. Nie dzieje się tu wprawdzie akcja powieści, ale na przyklasztornym cmentarzu lezy pochowany sam Michaił Bułhakow. Zjawiam się tu późnym popołudniem i nie od razu odnajduję jego skromny grób, który łatwo przeoczyć, bo niczym się nie wyróżnia. Poszukiwania kończę sukcesem w ostatniej chwili, kiedy strażnik zrwaca mi uwagę, że przyszedł czas na zamknięcie bram cmentarza. Rimski został odnaleziony w hotelu “Astoria”, na trzecim piętrze, w pokoju czterysta dwanaście (…) Rimski zatrzymał się w tym właśnie pokoju, w którym, jak wiadomo, jest znakomita łazienka i szaroniebieskie meble ze złoceniami. Wydobytego z szafy w czterysta dwunastym pokoju hotelu “Astoria” Rimskiego bezzwłocznie aresztowano i przesłuchano od razu w Leningradzie. Pięciogwiazdkowy hotel Astoria to jedyna z lokalizacji Mistrza i Małgorzaty którą odwiedzam poza Moskwą. Znajduje się on przy Placu Świętego Izaaka w Petersburgu, do którego jedziemy po wizycie w Kazaniu. W 1932 roku Bułhakow wraz ze swoją trzecią żoną spędził tutaj miesiąc miodowy, zajmując właśnie pokój numer 412. Miło mi słyszeć, że się pan tak uprzejmie zwraca do kota. Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów “ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. Wędrówka śladami Mistrza i Małgorzaty to nie tylko podróż przez moskiewskie bulwary, zaułki i kamienice. To też jakby podróż w głąb powieści, pozwalająca wyobrazić sobie, jak wyglądała Moskwa w czasach, gdy Woland dawał popisy czarnej magii, Mistrz pisał o Poncjuszu Piłacie, a Annuszka rozlewała olej na ulicy. W czasie tego spaceru nawet napotkany przypadkowo czarny kot zaczyna wydawać się podejrzany. Na wszelki wypadek mówię do niego: kici, kici, panie kocie! Informacje praktyczne (zebrane w kwietniu i maju 2018 roku) Walutą Rosji jest rubel (RUB). Kurs wymiany wynosi 1 USD = 62 RUB, 1 EUR = 74 RUB. Większość opisanych atrakcji można zobaczyć spacerując po Moskwie. Do tych dalej położonych, jak na przykład Cmentarz Nowodziewiczy, można też dojechać metrem. Jeden przejazd kosztuje 55 rubli, a bilet do metra kupuje się w automatach na stacji, przed wejściem na perony. Kliknij tutaj, by zobaczyć mapę metra (w języku rosyjskim). Wstęp do Muzeum Bułhakowa w mieszkaniu numer 50 kosztuje 150 rubli. Muzeum zamknięte jest w poniedziałki. Godziny otwarcia można sprawdzić na stronie muzeum (w języku angielskim). Wstęp do Muzeum Domu Bułhakowa na parterze jest bezpłatny. Otwarte jest codziennie, w tygodniu od 13:00, a weekendy od 12:00, do późnych godzin wieczornych. Dokładne godziny otwarcia można znaleźć na stronie muzeum (w języku rosyjskim). W Moskwie śpimy w Portal Hotel and Hostel, z którego niedaleko jest do budynku będącego pierwowzorem Dramlitu. Hotel położony jest niedaleko stacji metra Paveletskaya. Otrzymujemy malutki, ale czysty pokój dwuosobowy bez łazienki, wyposażony w dwa wygodne łóżka i szafę. Brakowało tylko małego stolika i kosza na śmieci. Łazienka na korytarzu czysta, prysznic z ciepłą wodą. Dobrze działające, bezpłatne WiFi. Śniadanie wliczone w cenę. Za trzy noce dla dwóch osób zapłaciłyśmy w sumie 7419 rubli. W Moskwie nie brakuje hoteli i hosteli o różnych standardach. Kliknij tutaj, by zarezerwować nocleg w Moskwie. Jeśli potrzebujesz więcej wskazówek, na blogu znajdziesz cały artykuł poświęcony informacjom praktycznym dotyczącym podróżowania po Rosji – Moskwie, Kazaniu i Petersburgu. Wszystkie cytaty pochodzą z książki Mistrz i Małgorzata w tłumaczeniu Ireny Lewandowskiej i Witolda Dąbrowskiego, wydanej przez Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA w 2001 roku. Autorką zdjęć Maneżu oraz Hotelu Astoria jest Kamila z bloga Kami and the rest of the world. Lubicie w podróży podążać śladami bohaterów ulubionych książek lub filmów? Jakie szlaki moglibyście polecić? Macie w planach podróż do Moskwy? Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)- Ewa a
Jako ludzie żyjący w świecie Internetu i telewizji, zabiegani, potrafiący się skupić tylko na krótką chwilę na szybko zmieniających się kolorowych obrazkach, męczymy się czytaniem. Czytanie wymaga przecież wysiłku i skupienia. Dlatego chętnie oglądamy ekranizacje powieści, najlepiej takie w typie wideoklipu – krótko, dynamicznie i na temat. W filmie na podstawie „Mistrza i Małgorzaty” twórcy mają pole do popisu. Odrobina horroru i jednocześnie komedia z udziałem ekipy szatana, gorący romans, sceny fantasy z latającymi wiedźmami, czy mroczny dramat czasów stalinowskich. Do tego pulsująca muzyka podkręcająca obraz – czyli to, co przyciąga odbiorcę. Na pytanie – skąd takie pomysły, odpowiedź jest prosta – to wszystko i wiele więcej można znaleźć przecież w powieści Michaiła Bułhakowa. „Mistrz i Małgorzata” to genialna wielowątkowa powieść, w której przedstawiona została rzeczywistość Moskwy lat 30-tych XX wieku, ale jednocześnie filozoficzna przypowieść na temat dobra i zła. Autor pomyślał i stworzył ją jako powieść w powieści, by w wątku Piłata i jego sądu nad Jeszuą Ha – Nocri przeprowadzić studium ludzkiej natury. O czym więc tak naprawdę jest powieść Bułhakowa? Przyjrzyjmy się temu dokładniej. Pierwsze skojarzenie to oczywiście wątek miłosny obecny w powieści. Mistrz i zakochana w nim Małgorzata walczą o swoje uczucie z przeciwnościami losu. Kobieta dba nie tylko o ukochanego, ale także o dzieło jego życia. Przy okazji poświęca się bezgranicznie, by go uratować ze szpitala psychiatrycznego. Wątek Mistrza dotyka wielu kwestii – sensu miłości, twórczości artystycznej w systemie totalitarnym, ale także wyobrażeń o życiu wiecznym. Inna narzucająca się tematyka powieści dotyczy życia w ZSRR w czasach stalinowskich. Moskwa to mroczne miasto, w którym panuje terror, ludzie znikają w tajemniczych okolicznościach, a cenzura szaleje. I wreszcie Woland. Jego obecność w tekście sprawia, że chętnie nazywa się utwór Bułhakowa powieścią o szatanie. Ale to nieprawda. Woland to nie złośliwy, okrutny demon, bo przecież nie namawia do czynienia zła, to raczej mędrzec, który jedynie obnaża ludzkie słabości i wyśmiewa je w dogodnych sytuacjach takich jak pokaz czarnej magii w Teatrze Variete. To nie ten szatan sprawił, że społeczeństwo jest zastraszane, a ludzie się nawzajem krzywdzą. Więc wygląda na to, że za dobro i zło odpowiedzialni są po prostu ludzie, a powieść w filozoficzny sposób opowiada o człowieku, jego psychice, postrzeganiu rzeczywistości, cierpieniu, szczęściu, poczuciu wolności i wszystkim, co związane jest z życiem w określonych warunkach. Znamienne stają się w tej sytuacji słowa Wolanda, który twierdzi w rozmowie z Mateuszem Lewi, że w kwestii dobra i zła chodzi jedynie o rozłożenie akcentów. I pyta go, co by się stało z dobrem, gdyby na świecie nie było zła. Przecież nie byłoby ono wówczas widoczne. Powieść Bułhakowa ma także silny związek z Biblią. Było to ze strony autora posunięcie niezwykle odważne w czasach zupełnego ideologicznego odejścia od religii. Tym bardziej, że „Mistrz i Małgorzata” to książka o miłosierdziu czyli współczuciu, z którego wynika aktywna pomoc potrzebującemu człowiekowi. Dowodem na to są przede wszystkim rozdziały przedstawiające historię Poncjusza Piłata i sądzonego przez niego skazańca. Pojawiają się tu wydarzenia znane z ewangelii, ale także interpretacja faktów i uczucia bohaterów rozgrywającego się dramatu. Piłat znalazł się w sytuacji bez wyjścia, nie chciał, ale musiał skazać Jeszuę, bo ten wystąpił przeciwko Cezarowi. Jednak potem nie potrafił sobie poradzić z tym, co zrobił. Dręczyły go żal i wyrzuty sumienia, a skazańca widział w snach. Cierpienie towarzyszyło mu tuż po śmierci Jeszuy, ale także potem przez całą wieczność. Przez następne 2 tysiące lat siedzi w swoim fotelu na tym samym placu, rozmawia sam ze sobą, chce dokończyć rozmowę ze skazańcem. Dopiero Woland ze swoją świtą uwalnia Piłata od wiecznej męki i wtedy prokurator Judei może spotkać się wreszcie z tak długo wyczekiwanym Jeszuą, odchodzi w bezkres i doznaje przebaczenia po raz drugi. Przed śmiercią Ha – Nocri wybacza mu przecież po raz pierwszy. Miłosierdzia dostąpiła w powieści także skrzywdzona przez los Frieda. Młodziutka służąca została podstępnie uwiedziona przez właściciela gospody, w której pracowała. Niestety nie pozostało to bez konsekwencji. Frieda urodziła synka, jednak przerażona i pozostawiona bez środków do życia, w szoku dusi dziecko chusteczką. Potem cierpi wieczne katusze i podczas balu u szatana błaga Małgorzatę o pomoc. Królowa balu natychmiast widzi jawną niesprawiedliwość, rozumie, że karę powinien ponieść przede wszystkim bezwzględny ojciec dziecka i rozumiejąc tragiczny los kobiet, prosi o łaskę dla Friedy. Ten akt miłosierdzia sprawia, że cierpiąca dusza zostaje uwolniona. To oczywiście tylko kilka z wielu wymiarów powieści. „Mistrza i Małgorzatę” trzeba smakować i powoli wgryzać się w kolejne jej warstwy, a pewne jest, że w całym bogactwie powieści i tak za każdym razem możemy znaleźć coś nowego, na co wcześniej nie zwróciliśmy uwagi. Dorota Bajorek Projekt dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
Czas i miejsce akcji Wbrew pozorom akcja powieści jest krótka. Zaczyna się 1 maja, czyli od przybycia szatana Wolanda do Moskwy. Ma on zorganizować Bal Pełni Księżyca (nazywany także Balem stu królów) 14 nisan. Jest to dzień poprzedzający żydowskie święto Paschy, a dla prawosławnych jest to Wielka Środa. Woland ma dwa dni na przygotowanie balu, czyli znalezienie, zgodnie z szatańską tradycją, kobiety o imieniu Małgorzata, która mieszkałaby w Moskwie i byłaby gospodynią całej uroczystości. W Wielki Czwartek Woland wraz ze świtą dają popis w Teatrze Variétés. Następnego dnia, czyli w Wielki Piątek, ma miejsce bal, a w Wielką Sobotę, po spełnieniu życzenia Małgorzaty, Woland opuszcza Moskwę. W zasadzie można wyróżnić trzy miejsca akcji. Pierwszym jest oczywiście Moskwa. Drugim jest Jeruzalem (czyli Jerozolima), w którym dochodzi do skazania Jeszui Ha-Nocri (czyli Jezusa). Jego historia opowiadana jest kilkakrotnie. Już na początku powieści Woland jest zdziwiony, że Berlioz zaprzecza istnieniu Jezusa. Potem śni tę historię Iwan Bezdomny. W końcu zostaje ona wpleciona we fragmenty powieści mistrza. Naturalnie historia Jeszui wzorowana jest na historii biblijnej. Warto również zwrócić uwagę na fakt, iż jest ona przez autora prowadzona równolegle z wydarzeniami w Moskwie. I w końcu trzecia przestrzeń jest jak gdyby przestrzenią zza światów, szatańską, przestrzenią zła. To przestrzeń zarezerwowana dla sztuczek Wolanda, lotu Małgorzaty na miotle, przemiany Mikołaja Iwanowicza w wieprza, wybryków Helli. To też świat, z którego wychodzą wszyscy zbrodniarze. To czeluść piekielna, która pojawia się na balu. Jest jednak postać, która łączy te światy. Naturalnie mowa o Wolandzie. Pojawia się w Moskwie, a potem opowiadając o sądzie nad Jeszuą, sprawia wrażenie, jakby tam był. Podaje mnóstwo szczegółów, opisuje uczucia w barwny sposób. Jako „naczelny” szatan korzysta również ze wszystkich swoich mocy, bawi się ludźmi. I w końcu uczestniczy w tym przerażającym, krwawym balu. Bohaterowie Szatani – najważniejszy z nich i chyba obdarzony największą mocą jest Woland. To jemu przypada zadanie zorganizowania balu. Imię tegoż bohatera zostało zaczerpnięte z Fausta Goethego, a samo słowo „volant” w języku niemieckim oznaczało po prostu diabła. Przedstawia się, już na początku, Berliozowi jako mistrz czarnej magii, który ma dać pokaz iluzji. Wspomina także, że jest specjalistą od odczytywania rękopisów Herberta z Aurillac z X wieku. Herbert z Aurillac albo Gerbert z Aurillac był benedyktynem i pierwszym papieżem Francuzem (Sylwester II). Zasłynął między innymi z olbrzymiego oczytania, erudycji, znajomości matematyki, astronomii i mechaniki. Uważa się go za najwybitniejszego matematyka X wieku, który posługiwał się cyframi arabskimi, wynalazł abak zwany abakiem Gerberta, pasjonował się logiką i skonstruował organy. Był autorem traktatu De rationali et de ratione uti i kolekcjonował manuskrypty. Jego śmierć obrosła legendą, między innymi sugerowano, że został porwany przez diabły. Woland jest zawsze elegancki, ubrany w garnitur, nosi beret, podpiera się laską. Wygląda rzeczywiście szatańsko, ponieważ jedno oko ma czarne, a w drugim widać szaleństwo. Wolandowi towarzyszy przede wszystkim Behemot. Jest to chyba giermek Wolanda. Ma postać wielkiego, tłustego, czarnego kota, który również przybiera postać człowieka o kocich rysach. Najbardziej charakterystyczny jest jego pociąg do alkoholu. Kolejnym szatanem jest Korowiow alias Fagot. Być może był kiedyś rycerzem średniowiecznym, który zażartował z mocy piekielnych i teraz musi towarzyszyć Wolandowi w ramach pokuty. Podaje się za byłego dyrektora chóru cerkiewnego i tłumacza. Bardzo dziwnie ubrany w czapkę, potłuczone binokle i kraciastą marynarkę. Następnym towarzyszem Wolanda jest niski, krępy, rudy, z bielmem na oku i wystającym kłem Azazello. No i na samym końcu należy także wymienić jedyną w tym zespole kobietę, przedstawicielkę sił piekielnych, Hellę. Hella jest wiedźmą, ma rude włosy, zielone oczy, bliznę na szyi i jest wampirem. Oprócz tego Hella paraduje nago. Jak już wspomniano, paradoksalnie diabły w powieści Bułhakowa nie są sprawcami zła. Ci bohaterowie z piekła rodem szkodzą wyłącznie ludziom złym, a bardzo wiele dobrego robią dla pary tytułowych bohaterów. Wystarczy jedynie wspomnieć, że demaskują łapówkarstwo Nikanora Iwanowicza, bo Korowiow na polecenie Wolanda dzwoni z donosem na policję. Potem w trakcie spektaklu Korowiow publicznie mówi o tym, iż Arkadij Apołłonowicz Siemplejarow zdradza żonę. Małgorzata natomiast dzięki temu, iż szatani pozwalają jej latać na miotle, wpada do domu krytyka literackiego Łatuńskiego (tego, który zaszkodził mistrzowi) i w imię zemsty kompletnie demoluje mu mieszkanie. Bohaterowie ci pokazują więc jedynie zło w radzieckim świecie. Sam Bułhakow nie przedstawia swojego stosunku do diabłów. Najprostsza interpretacja jest oczywiście taka, że diabeł jest buntownikiem, który zostaje strącony z nieba, jest upadłym aniołem. Zresztą nie bez powodu Azazello kojarzy się z bohaterem apokryficznej, starotestamentowej Księgi Henocha. Mówi ona, że ten anioł zbuntował się przeciw Bogu, zszedł na ziemię, spłodził gigantów z kobietami ziemskimi, nauczył ludzi makijażu i dał im broń. W mitologiach judaistycznej i muzułmańskiej jest właśnie symbolem upadłego anioła. Diabeł może być tu również przypomnieniem, że człowiek posiada dwoistą naturę, składa się z dobra i zła. Po części do tego również odnosi się motto z Fausta. Po trzecie w końcu diabeł może być wysłannikiem Boskim, kimś, kto ma poruszyć ludzkie sumienia, zburzyć światopogląd, skłonić do myślenia (Woland przecież przekonuje Berlioza i Iwana Bezdomnego, że Jezus istniał). Trudno powiedzieć, która koncepcja jest bliższa samemu autorowi, ale na pewno przesłaniem książki jest pokazanie zwycięstwa i Małgorzata – postacie bardzo skontrastowane. To Małgorzata jest silna, postanawia nie tylko odejść od niekochanego męża, ale także pomóc mistrzowi. Zakochała się w mistrzu ze wzajemnością od pierwszego wejrzenia. Miłość jej życiu nadała sens. Po zniknięciu mistrza najpierw popadła w głęboki smutek, ale potem postanowiła zrobić wszystko, aby znów z nim być. Dlatego bez większego wahania przyjęła propozycję Azazella i zgodziła się być gospodynią balu szatańskiego. Tym samym zyskała szacunek diabłów, a Woland dotrzymał słowa – spełnił jej życzenie. Mistrz z kolei jawi się jako słaby, zagubiony, pełen wątpliwości, załamany psychicznie. Jest niewątpliwie postacią bierną w utworze, ponieważ gdyby nie determinacja Małgorzaty ich wspólne życie poza rajem i piekłem byłoby niemożliwe. Iwan Nikołajewicz Ponyriow – nazywany Iwanem Bezdomnym (postać wzorowana na poecie Aleksandrze Bezimiennym, a sam pseudonim wywodzi się od poety Demiana Biednego). Poeta, któremu Woland tłumaczył, że Jezus naprawdę istniał. Potem był świadkiem śmierci Berlioza. Zagubiony, zgodnie z przepowiednią Wolanda, trafia do zakładu psychiatrycznego z podejrzeniem schizofrenii. Tam spotyka mistrza. Nikanor Iwanowicz Bosy – to prezes spółdzielni mieszkaniowej. Wziął łapówkę od Wolanda, a później został aresztowany na podstawie donosu Korowiowa za nielegalne posiadanie Lichodiejew – dyrektor artystyczny teatru Variétés. Ponieważ Woland potrzebował zająć jego mieszkanie, przeniósł go do – administrator teatru Variétés. Został zamieniony w wampira przez Hellę ponieważ był kłamcą. Później został zwolniony ze służby Wolandowi i powrócił do dawnej pracy, stając się wzorem prawdomówności. Rimski – dyrektor finansowy Variétés. Warionucha i Hella dokonują na nim nieudanego zamchu. Rimski ucieka do Leningradu, ale wraca, przywieziony przez służby do Moskwy i obejmuje posadę dyrektora teatru lalek na Zamoskworieczu. Natasza – pokojówka Małgorzaty, która marzyła, by zostać wiedźmą. Udało jej się to dzięki wstawiennictwu Małgorzaty. Jeszua Ha-Nocri – postać wzorowana na Jezusie. Poncjusz Piłat – również postać wzorowana na Biblii, rzymski prokurator Judei. Po śmierci cierpi, bo chce spotkać się z Jeszuą. Umożliwia mu to mistrz. Mateusz Lewita – uczeń Jeszui, były poborca podatków. Juda z Kiriatu – zdrajca Jeszui, zginął z rozkazu Piłata. Afraniusz – szef tajnych służb prokuratora Judei, Poncjusz Piłata. Nadzorował wydany przez Piłata rozkaz wykonania wyroku śmierci na Judzie z Kiriatu, Kajfasz – członek Sanhedrynu. Był za tym, aby lud ocalił i uwolnił Bar-Rabbana, a skazał na śmierć Jeszuę Ha-Nocri. Rzeczywistość radziecka Oczywiście nic w tej książce nie jest powiedziane wprost, ponieważ Bułhakow nie mógł tego zrobić ze względu na szalejącą cenzurę. Bułhakow pokazuje natomiast wszystko to, co dzieje się w państwie totalitarnym. Przede wszystkim podkreśla znaczenie NKWD, czyli Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych ZSRR. Była to jednostka, która teoretycznie miała na celu dbanie o bezpieczeństwo państwa, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne (kontrwywiad) oraz sprawowała nadzór nad wszelkimi instytucjami państwowymi. Tak naprawdę działalność NKWD opierała się na terrorze, deportacjach, represjach, działaniu poza prawem. No i tak, jak w Związku Radzieckim, również w powieści Bułhakowa ludzie znikają w dość tajemniczych okolicznościach. Tak naprawdę żaden z bohaterów nie może być pewien swego losu, ludzi się zabija, wsadza do więzień albo jadą na zesłanie. Wystarczy przypomnieć sobie historię Stiopy Lichodiejewa, dyrektora teatru Variétés. Kiedy pewnego dnia budzi się w swoim mieszkaniu przy ulicy Sadowej 302-A m. 50, widzi obcych ludzi kręcących się po domu. Potem Woland oświadcza, że ma występ w jego teatrze i że potrzebuje mieszkania. W tym samym momencie Stiopa znika i znajduje się w Jałcie. Potem oczywiście Rimski, dyrektor finansowy teatru i administrator Warionucha usiłują się z nim skontaktować, ale nic z tego nie wychodzi (bardzo popularna metoda NKWD – rodziny, najbliższych i znajomych nie informowało się nawet, że ktoś został uwięziony). Wrogów systemu niszczy się również poprzez umieszczanie, oczywiście zupełnie zdrowych najczęściej ludzi, w zakładach psychiatrycznych. I taki los spotkał Iwana Bezdomnego. Najpierw usłyszał od Wolanda, że Berliozowi odpadnie głowa. Potem doznał szoku z powodu śmierci Berlioza i tego, że oto przepowiednia się sprawdziła. Postanowił biec za Wolandem, ale go nie dogonił oczywiście. Wziął z mieszkania jakiejś kobiety święty obrazek i świecę – szukał Wolanda nad rzeką. Zostawił ubranie nieznajomemu i wskoczył do wody. Ubranie naturalnie zostało mu skradzione i nie pozostało nic innego jak udać się do Gribojedowa. Tam pisarze z Massolitu nie uwierzyli w jego opowieści i uznali go za wariata. I tak Iwan Bezdomny, zupełnie zdrowy, trafił do zakładu psychiatrycznego. W tym samym szpitalu przebywał mistrz. Jego historia jest przykładem działania cenzury, ponieważ w systemie propagującym ateizm odważył się napisać książkę o Jezusie. Kiedy dzieło jego życia było gotowe, chciał je wydać. I wtedy okazało się, że wydawca nie może tego zrobić, bo ma nadmiar rękopisów. Potem ukazały się w prasie krytyczne opinie na temat książki mistrza (dalej niewydawanej), których autorami byli Łatuński i Mścisław Laurowicz. W ten sposób mistrz załamał się i podupadł na zdrowiu. Warto dodać, że najważniejszym (i pewnie jedynym) stowarzyszeniem literackim w kraju był Massolit. Każdy, kto posiadał legitymację tej organizacji, miał zapewniony byt i spokój, a jego teksty były wydawane. Można było być miernym pisarzem, ale tworzyć zgodnie z linią partii i żyć w dobrobycie. Tu nie rządził talent, a kontakty, koneksje, układy, popieranie założeń partii. Dlatego też już na początku powieści Berlioz zwraca uwagę Iwanowi Bezdomnemu, że należy napisać poemat nie krytykujący Jezusa, ale udowadniający, że on w ogóle nie istniał. W Związku Radzieckim powszechne jest także donosicielstwo i łapówkarstwo. Świta Wolanda zajęła mieszkanie Stiopy Lichodiejewa, a gdy się pojawił w nim Nikanor Iwanowicz Bosy, prezes spółdzielni mieszkaniowej, Korowiow wytłumaczył mu, że dyrektor wyjechał do Jałty i pozwolił gościom tymczasowo zająć mieszkanie. Potem Korowiow wręczył administratorowi łapówkę, czterysta rubli. Oczywiście Bosy przyjął pieniądze, a gdy wrócił do domu, schował je i tylko zdążył zasiąść do posiłku, a już pojawili się w jego domu agenci. Poinformował ich o pieniądzach Korowiow. System doprowadza do tego, że ludzie stają się chciwi, marzą jedynie o strojach, perfumach, wspaniałym życiu. Demaskują to diabły w teatrze Variétés. Ludzie, nie mając innego wyjścia, podporządkowują się, są bezwolni, sterroryzowani, ogłupiali i kontrolowani. Historia biblijna i jej znaczenie w kontekście powieści Historię Jeszui zaczyna opowiadać Woland, chcąc przekonać Berlioza i Iwana Bezdomnego, że Jezus naprawdę istniał. Potem wątek ten jest konsekwentnie wplatany w tok akcji, a jego akcja toczy się równolegle z akcją wydarzeń w Moskwie. Bułhakow celowo odbiera Jezusowi atrybuty boskości, nawet zmienia jego imię, by książka ta stała się uniwersalna, wielowymiarowa. Jezus jest więc tutaj zwykłym, po prostu dobrym człowiekiem, który za niewinność zostaje skazany na śmierć. Wydaje się, że Jezus umiera, bo jest indywidualistą, ideologiem i nie ma dla niego miejsca w świecie zakłamania i zła (a tym samym w świecie totalitarnym). To, co stanowi przesłanie powieści, zostaje pokazane na końcu. Jest to miłosierdzie. Zresztą sam Woland, komentując prośbę Małgorzaty o uwolnienie z cierpienia Fridy, narzeka, że miłosierdzie wciśnie się wszędzie. Małgorzata uwalnia Fridę z wiecznego cierpienia, na które została skazana po zabójstwie własnego dziecka (przez całą wieczność miała znajdować przy swoim łóżku chustkę, którą wsadziła swemu dziecku w usta). Natomiast mistrz uwalnia na księżycu Poncjusza Piłata, który cierpi, bo chce porozmawiać z Jeszuą Ha-Nocri, a nie może wejść na drogę do Jeruzalem. Rola literatury i pisarza Często narrator ujawnia się, informując czytelnika np.: o trudnościach związanych z procesem tworzenia dzieła. Jednak narratorem jest czasem mistrz, czasem Bezdomny, czasem Woland, a dodatkowo pojawia się narrator niebędący żadną z postaci. Czytelnik ma więc złudzenie, że wszystko może się wydarzyć. Oczywiście sam mistrz stanowi opozycję do tych miernych i nieprawdziwych pisarzy z Massolitu. Jest człowiekiem prawym i szlachetnym, który dodatkowo obdarzony jest prawdziwym talentem. Ma jasne przesłanie, które pragnie pokazać światu. Nie pisze pod publiczkę, jest nieprzekupny. Takie też jest zdanie na temat literatury samego Bułhakowa. Raz tylko mistrz załamuje się – pali rękopisy i tym samym sprzeniewierza się roli artysty. Słabość ta zostanie mu jednak wybaczona i zazna wiecznego szczęścia z ukochaną Małgorzatą. Jednym z najważniejszych zdań w powieści jest to wypowiedziane przez Wolanda: Rękopisy nie płoną. Sugeruje ono, że wielka literatura, ta prawdziwa, arcydzielna jest nieśmiertelna, przetrwa. Oprócz tego mamy w powieści również do czynienia ze szkatułkowością, czyli powieścią w powieści. Oczywiście chodzi tu o powieść mistrza. Koncepcja szatana Paradoksalnie szatani nie są tu ucieleśnieniem zła. Oczywiście korzystają z mocy ciemności, lubują się w krwawych spotkaniach, ale w całej tej powieści szatani są bardzo ludzcy, a ludzie niezwykle szatańscy. Szatani starają się wyeliminować zło w Moskwie. Robią to przez zniszczenie, destrukcję. Wszystkich tych, którzy postępują niemoralnie, spotyka kara, a ogień trawi mieszkanie Berlioza, Gribojedowo i suterenę mistrza. Komizm w powieści Michaił Bułhakow osiąga efekt komizmu przede wszystkim dlatego, że posługuje się deformacją świata przedstawionego. W Moskwie, po przybyciu zespołu Wolanda, dzieją się dziwne rzeczy. Behemot jeździ tramwajem i pije wódkę w mieszkaniu Stiopy Lichodiejewa. Ten z kolei, zupełnie nie wiadomo jak, przenosi się w mgnieniu oka do Jałty. Również w niewytłumaczony sposób wypełniają się np.: karty meldunkowe, a konferansjerowi Bengalskiemu Behemot przy zgromadzonej publiczności urywa głowę. Oczywiście Bengalski nie umiera, a jedynie skarży się na ból w czaszce. Pieniądze z teatru, czerwońce, zamieniają się w kawałki papieru, Małgorzata smaruje się szatańskim kremem, który powoduje, że jej ciało pięknieje, potem naga leci na miotle. Komiczne są także absurdy świata radzieckiego, np.: w bufecie teatru Variétés podaje się „jesiotra drugiej świeżości”. Woland zauważa, że świeżość może być tylko pierwsza, więc „jesiotr drugiej świeżości” jest po prostu nieświeży. Wspomniany już Nikanor Iwanowicz Bosy po aresztowaniu usprawiedliwia się, że owszem, brał łapówki, ale w rublach, a nie w obcej walucie.
mistrz i małgorzata obraz moskwy