🧩 Menu Dla 4 Latka Niejadka

58 views, 0 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Benefit: Małe ABC jak przyrządzić szkolne śniadanie dla "niejadka" ? Błagam przepisi i menu dla 2 latka niejadka!!! mój mały je tak: 9.00 miska kaszki z danonkiem, 12.00 serek waniliowy i pół jabłka, 16.00 obiadek miska zupy bardzo gęstej z mięsem, 18.00 dwie parówki, 20.30 kaszka dodam,że waży 15, 3 kg ma 102 cm i za 2m będzie miał dwa lata Nov 19, 2020 - Explore Sandra Niewiadomska's board "Dla niejadka" on Pinterest. See more ideas about kids meals, fun kids food, baby food recipes. Urodziny, imieniny lub święta na horyzoncie a Ty nie masz 🎁 W Kidspace Shop znajdziesz idealny prezent dla 4 latka. Sprawdź nas Chętnie za to zjadł brit, który dostaliśmy na spróbowanie od znajomych. Dosmaczałam już różnymi rzeczami ale powoli przestaje to działać. Tak jak pisałam w poprzednim temacie, szukam raczej karmy bez zbóż lub przynajmniej z ograniczoną ich ilością,a z dużą ilością mięsa. Co polecacie dla takiego niejadka szczeniaka ? Multi-Sanostol – wielofunkcyjny syrop na apetyt dla dzieci. Jednym z najbardziej znanych preparatów na dziecięcy apetyt i wzmacnianie odporności jest syrop Multi-Sanostol. Jest to produkt w postaci syropu typu multiwitamina owocowym smaku. Dodatkowo Multi-Sanostol sprzyja w profilaktyce chorób zakaźnych. Wpływa też na wzmocnienie Obiad dla niejadka w kwadrans - makaron z szynką i serem Są czasem takie dni, kiedy nasza pociecha nie chcę jeść zupełnie nic. Wtedy sięgam po to, co zazwyczaj mamy w lodówce i mieszam z ulubionym przysmakiem naszych maluchów, czyli makaronem. 2019-03-24 - Odkryj należącą do użytkownika DONATA JEDRULA tablicę „DLA NIEJADKA”, którą obserwuje na Pintereście następująca liczba osób: 134. Zobacz więcej pomysłów na temat jedzenie, gotowanie, jedzenie imprezowe. Małe dzieci powinny jeść 4 - 6 posiłków dziennie: 3 posiłki główne i dwa posiłki dodatkowe. Najbardziej wartościowym posiłkiem powinno być śniadanie i obiad, a najmniej II śniadanie i podwieczorek. Porcje powinny być niewielkie, lepiej, gdy dziecko będzie chciało dokładkę, niż jeśli będzie zmuszane do jedzenia. rbSBfUt. Lekkostrawne jedzenie dla dzieci – produkty dozwolone i zakazaneCzego nie powinno zabraknąć w lekkostrawnym jedzeniu dla dzieci? Wszystkich produktów, wspierających prawidłowy rozwój organizmu! Składniki, po które sięgają rodzice, muszą być więc wartościowe i bogate w niezbędne witaminy czy minerały. Odciążenie układu pokarmowego nie może iść w parze z ubogą, niedoborową dietą. W zdrowych i lekkich posiłkach maluszków musi być miejsce dla:• chudych mięs oraz ryb – indyka, polędwicy wołowej w niewielkich ilościach, soli, sandacza czy dorsza; • chudych produktów nabiałowych – twarogów, jogurtów, mleka; • jajek na miękko lub w koszulce; • miękkiego masła, roślinnych margaryn miękkich; • pieczywa pszennego, biszkoptów, sucharków; • drobnych makaronów pszennych; • drobnych kaszy: kuskusu, manny, kukurydzianej, owsianej, jaglanej, pęczaku;• białego ryżu; • warzyw idealnych na zupę lekkostrawną dla dziecka: dyni, cukinii, ziemniaków, pietruszki, selera, pomidora bez skórki (w umiarkowanych ilościach sałaty, brokułu kalafiora); • owoców: bananów, malin, truskawek, jagód, brzoskwiń, moreli, jabłek;• miodu, galaretek, dżemów i kompotów z niedużą zawartością cukru. Między innymi takie produkty powinna zawierać dieta lekkostrawna dla dziecka. Przepisy na ich bazie wcale nie muszą być nudne czy niesmaczne! Jeśli zależy nam jednak na skutecznym odciążeniu układu pokarmowego maluszka, powinniśmy pamiętać o wyeliminowaniu pewnych składników. Będą to przykładowo: • produktów o wysokiej zawartości błonnika: chleba żytniego, razowego, płatków owsianych; • tłustych mięs, ryb, wędlin czy smalcu; • margaryn twardych; • tłustego nabiału; • warzyw kapustnych, strączkowych, czosnku, cebuli, papryki; • niedojrzałych owoców i czereśni; • przetworzonych słodyczy oraz dań smażonych w głębokim tłuszczu. Jak jednak w praktyce wygląda dieta lekkostrawna dla dzieci? Jadłospis przez nas przygotowany wesprze rodziców w przygotowywaniu codziennych posiłków. Co może znaleźć się na talerzach maluchów? Podpowiadamy! Bycie rodzicem niejadka, to nie bułka z masłem (chociaż paradoksalnie, to właśnie bułka z masłem bywa ulubionym daniem naszych pociech). Towarzyszy mu zmęczenie (ciągłymi próbami stworzenia dania, które maluch wreszcie zaakceptuje), ogromny stres (czy moje dziecko będzie się dobrze rozwijało mimo, że nie je praktycznie warzyw i owoców?), rozczarowanie (marzyliśmy przecież o cudownych rodzinnych posiłkach) i wstyd (co zrobiliśmy nie tak?). Na szczęście wszystko może się zmienić. Z pomocą przychodzą specjaliści z naukowo potwierdzonymi sposobami na niejadków oraz prosta rada, którą powinieneś wprowadzić w życie już dziś. Zacznijmy jednak od praktycznych technik! Udało mi się zgromadzić 4 potwierdzone badaniami naukowymi sposoby na to, by zachęcić dzieci do jedzenia. 4 SPOSOBY NA NIEJADKA, wprost od amerykańskich naukowców 1. OSWAJAJ Na moim blogu bardzo często podkreślam, że poznawanie nowych smaków, jedzenie warzyw, to dla wielu dzieci ogromnie stresujące zajęcie. Uwierzcie, że brokuł leżący na talerzu dziecka, może być dla niego źródłem lęku, szczególnie na początku poznawania smaków. Dla malucha, to zupełnie obcy produkt, nie wie, jak smakuje, czy jest kwaśny, gorzki, czy słodki. Nie wie też, czy musi zjeść cały ten kawałek i co się stanie jeśli okaże się, że to “zielone drzewko” na moim talerzyku jest okropne. Drugi etap lęku związanego z jedzeniem pojawia się w okresie rozwojowej neofobii żywieniowej (czyli ok. 2 roku życia). Wtedy dzieci często rezygnują z wielu (nawet znanych dotychczas smaków) i ograniczają swój jadłospis jedynie do kilku pewniaków. Jednak nie musi tak pozostać! Dlatego właśnie świetnym sposobem na to, by zachęcić dzieci do jedzenia (szczególnie warzyw, które są najczęstszą przyczyną zmartwień rodziców) jest oswajanie i poznawanie. Najlepiej z dala od stołu i posiłków. Oswajać, to znaczy po prostu pokazywać, że jedzenie może być fajne, śmieszne, ciekawe, może sprawiać przyjemność i nie trzeba się go bać. W tym celu najlepiej sprawdzają się wszelkie zabawy związane z gotowaniem i jedzeniem – czytanie książek o tej tematyce, zabawa pluszowymi warzywami, wspólne sadzenie roślinek, wycieczki do sklepu czy wreszcie wspólne gotowanie. Możliwości jest mnóstwo i tak naprawdę w niemal każdą aktywność dziecka można mimochodem wpleść przyjemne słówko na temat jedzenia warzyw (maluch bawi się pluszowym misiem? To idealna okazja, by opowiedzieć, co misie jedzą na obiad. Idziecie na spacer? Zahaczcie o lokalny warzywniak i wybierzcie 3 czerwone owoce. Budujecie coś z klocków? A dlaczego by nie sklep?). Okazuje się, że już nawet patrzenie na obrazek przedstawiający nieznaną czy nielubianą dotąd potrawę, może mieć pozytywny wpływ na jej poziom akceptacji u dziecka (1). Francuzi są mistrzami czerpania przyjemności z jedzenia. Mają też z jedzeniem (generalnie, jako naród) bardzo pozytywne relacje! Kto kiedykolwiek widział menu we francuskim przedszkolu ten wie, że na oswajaniu znają się jak nikt inny. W jednym z badań podzielili wszystkich 9-latków z jednej szkoły na dwie grupy. Pierwszą pozostawili w spokoju, natomiast w drugiej przeprowadzili tygodniowy “trening podniebienia”. Zajęcia trwały 90 minut, odbywały się codziennie i obejmowały takie elementy jak: czytanie, wspólne gotowanie czy wycieczka do restauracji. Przed i po treningu obie grupy dzieci badano w kontekście ich otwartości na nieznane smaki (serwowano takie przysmaki jak suszone anchois czy kiełki pora). Nawet po tak krótkim okresie “oswajania” dzieci z grupy treningowej były bardziej chętne do próbowania dziwnych dań (2). Świetnie sprawdza się też uprawa domowego ogródka i rodzinne gotowanie. Badania wskazują, że dzieci jedzą więcej warzyw i owoców, jeśli same je wyhodują (3). A nawet jednorazowe zaangażowanie dzieci w przygotowanie posiłków może znacząco poprawić ich apetyt w czasie jedzenia (4). Lęki czasami dobrze jest też nieco wyśmiać. Nie chodzi tu absolutnie o śmianie się z dziecka i jego trudności, ale przerażający kalafior zamieniony w śnieżnego garbatego potwora staje się jakiś taki mniej groźny (dzieci mają specyficzne podejście do tego tematu). Sprawdzał tę kwestię w badaniach Brian Wansink, jeden z najbardziej znanych badaczy psychologicznych aspektów jedzenia. Odkrył on, że uczniowie amerykańskich podstawówek jedli więcej marchewek, brokułów i zielonego groszku, jeśli tylko były one nazwane w ciekawy i śmieszny sposób (Rentgenowska marchewka, Głupiutki groszek, Brokuł mocy). Może zatem warto pozmieniać nazwy Waszych ulubionych potraw na te bardziej przyjazne dla dziecięcej wyobraźni (5)? Pobierz darmową grę Detektyw Smaków i oswajaj swoje dziecko z nowymi smakami poprzez zabawę! 2. NIEUSTANNIE PODAWAJ By dziecko mogło poznać i polubić nowe potrawy, musi przede wszystkim mieć do nich nieustanny dostęp. Często zbyt szybko rezygnujemy z proponowania dziecku nielubianego (czy raczej jeszcze niezaakceptowanego) przez nie dania i ograniczamy coraz bardziej nasz repertuar smaków. Tymczasem fakt, że dziecko nie zjadło marchewki czy chleba za 1, 2 czy nawet 10 razem nie oznacza, że nie zje go za 40. Nieustanne proponowanie, to ważna sprawa, pisałam o tym TUTAJ. Dzieje się tak z kilku przyczyn. Po pierwsze nasze dzieci zmieniają się strasznie szybko. Zmieniają się ich smaki, upodobania kulinarne, umiejętności radzenia sobie z danym pokarmem. Brokuł dla jednego dziecka mógł być za dużym wyzwaniem w wieku 9 miesięcy, ale już w wieku 14 może stać się ulubionym warzywem. Po drugie maluchy po prostu przyzwyczajają się do wyglądu i smaku nowego dania. Zgodnie z badaniami dziecko potrzebuje średnio 10 prób, by zaakceptować nieznany smak. Ogromnie ważne jest tu słowo średnio. Oznacza to bowiem, że jedno dziecko polubi nowe warzywo po 3 próbach, a inne dopiero po 14 czy 20. W jednym badaniu naukowcy poprosili rodziców, by podawali nowe, nieznane warzywo dziecku przez 14 dni. Każdego dnia kawałek warzywa. Oczywiście rodzice mogli zachęcać dziecko jedynie do próbowania nowości, absolutnie wykluczone były wszelkie naciski na to, by maluch coś zjadł. Zabronione były również nagrody. Po 2 tygodniach okazało się, że dzieci w grupie eksperymentalnej, w porównaniu do tych, którym nie proponowano nieznanego produktu, chętniej go próbowały i jadły (6). Trzecim powodem, dla którego warto nie ustawać w oferowaniu naszym dzieciom produktów, które nie akceptują, jest nasze nastawienie. Kiedy myślimy lub mówimy, że dziecko czegoś nie zje, bo “nie lubi”, nie pozostawiamy mu wyboru. Nasze dzieci ufają nam jak nikomu na świecie. Skoro zatem mój ukochany rodzic mówi, że ja tego nie lubię i nie zjem, to po co próbować? Uwierzmy w możliwości naszych dzieci. Podawajmy te same, nawet odtrącane warzywa, najlepiej w ciekawy, atrakcyjny, smaczny sposób i zachęcajmy maluchy do próbowania. Nigdy zaś nie namawiajmy do jedzenia! Chcesz przemienić swojego niejadka w Małego Smakosza? Zapisz się na listę osób zainteresowanych V edycją kursu! 3. PODAWAJ W DOBRYM TOWARZYSTWIE Skoro już wiemy, że nielubiane produkty należy dzieciom nieustannie proponować, warto dowiedzieć się, jak to robić w praktyce. Naukowcy odkryli bardzo ciekawą i prostą zależność – ilość zjedzonej nielubianej potrawy jest zależna od tego, czy podamy ją z lubianym, uwielbianym czy nieakceptowanym produktem. A Ty jak podajesz niechciane brokuły? Obok ukochanego mielonego czy raczej średnio smacznego gulaszu? Okazuje się, że jest to naprawdę ważne! Szerzej o tej metodzie pisałam w tym artykule o sposobach na to, by dziecko polubiło warzywa. Wszystko zależy od efektu, który chcesz uzyskać. Jeśli Twoim marzeniem jest, by dziecko zjadło nieco więcej niż dwa kęsy sałatki, podaj ją jako dodatek do średnio lubianego głównego dania. Jeżeli połączysz ją z ukochanym burgerem czy makaronem z sosem pomidorowym, są ogromne szanse, że maluch nie zje jej prawie wcale. Dlaczego? Bo zacznie posiłek od uwielbianej potrawy, nasyci się nią i wtedy dopiero zauważy, że była jeszcze jakaś sałatka. A miejsca w żołądku już na nią nie starczy… Musisz uczynić z warzyw gwiazdę wieczoru! Do niezbyt lubianych głównych dań podaj niezwykle atrakcyjne warzywa. Wtedy maluch spojrzy na nie łaskawszym wzrokiem. A jeszcze lepiej – podaj warzywa w formie przystawki, zanim jeszcze zaserwujesz obiad czy kolację. Głód, to najlepsza przyprawa i sprawia, że nawet największe niejadki skuszą się czasem na coś surowego i zielonego (7)! Jeżeli natomiast Twoim celem jest zachęcenie dziecka do poznania nowego, kompletnie nieznanego produktu, zaserwuj go koniecznie w towarzystwie lubianej potrawy. Zadziała efekt aureoli. Twoja pociecha z radością zje cały posiłek i zachowa też pozytywne wspomnienia związane z nieznanym dotąd produktem. Kilka takich prób i brokuły czy szpinak mogą stać się dodatkiem równie uwielbianym, co makaron z serem (8). 4. NIE NACISKAJ Nikt nie lubi być zmuszany do czegoś, na co nie ma ochoty. Nasze dzieci zaś są mistrzami w robieniu wszystkiego na przekór. Dlatego nie ma nic gorszego w kwestii żywienia naszych dzieci niż presja, naciski i zachęcanie. Nie dość, że nie sprawi to, że nasze dzieci będą jadły więcej, to może nawet prowadzić do jeszcze większych ograniczeń żywieniowych. Efektem presji jest zazwyczaj niechęć do jedzenia danego produktu i ta niechęć pozostaje często z nami przez wiele lat. Koniecznie przeczytaj, jak czuje się niejadek (to wyjątkowy artykuł! Na podstawie wspomnień prawdziwych niejadków!). Jedno z badań pokazało wyraźnie, że im mocniejsze naciski na jedzenie ze strony rodziców, tym mniej warzyw i owoców lądowało w brzuszkach dzieci. Więcej natomiast było niezdrowych przekąsek (9). Co ciekawe, o przymuszaniu (czy nawet intensywnym zachęcaniu) do jedzenia konkretnych potraw, pamiętamy bardzo długo i jako dorośli również nie mamy ochoty ich próbować. W jednym z eksperymentów badacze postanowili zmierzyć, jak bardzo presja zmniejsza apetyt dzieci. Maluchy, których nie zachęcano do jedzenia zjadły znacznie większą porcję zupy i wypowiadały na jej temat mniej negatywnych komentarzy. Natomiast im częściej dzieci były namawiane na zjedzenie “jeszcze jednej łyżeczki” w domu, tym silniejszą niechęcią reagowały na namowy naukowców na zjedzenie zupy. Oznacza to, że dzieci uczą się, że bezpieczniej zbudować mur oporu przed jedzeniem, niż zostać zmuszonym do zjedzenia czegoś, na co nie mają ochoty. Pewnie myślisz w tej chwili: “Ale ja nigdy nie naciskam i nie zmuszam dziecka do jedzenia”. Niestety, muszę Cię rozczarować. Presja może przyjąć również tak delikatne formy jak: “Mamusia przygotowała tę zupkę specjalnie dla Ciebie, zrób mamie przyjemność i zjedz jeszcze łyżeczkę”, “Będziesz głodny, jeśli nie zjesz jeszcze kawałka” “Nie powinno się marnować jedzenia – zjedz do końca swoją porcję, proszę” “Nie dostaniesz deseru, jeśli nie zjesz surówki do końca” W rzeczywistości, jeśli zdarzyło Ci się kiedyś pomyśleć “hmm, chyba powinien/powinna zjeść więcej na obiad”, to prawdopodobnie zdarzyło Ci się też je do tego zmusić. KLUCZ DO ZMIANY! Dlatego tak ważna jest ta rada, którą zachowałam dla Ciebie na sam koniec. Najważniejsza zmiana, jaka musi nastąpić, by Twoje dziecko zaczęło jeść więcej lub coś bardziej zdrowego, musi zajść w Tobie. Chodzi o zmianę sposobu myślenia. Spróbuj przez jakiś czas skupić się nie na tym, by moje dziecko zjadło więcej warzyw czy czegokolwiek innego, a na tym, by zaczęło ich próbować. Zrób wszystko, by Twoje dziecko polubiło te produkty – to, jak rosną, powstają, jaki mają kolor, zapach, wygląd, śmieszną nazwę, zanim jeszcze będą je jeść. Zachęcaj do próbowania nowych smaków (w mikroskopijnych ilościach). Dzięki temu Twoje dziecko zbuduje pewność siebie i w przyszłości samo chętniej zacznie jeść nielubiane produkty. Bo tylko 1 na 4 niejadków w dorosłości również ma tak wybiórcze smaki jak w dzieciństwie. Dzieje się tak nie dlatego, że rodzice zmuszali ich do dojedzenia sałatki do końca, ale dlatego, że byli cierpliwi i spokojni. Tobie też życzę ogromnych pokładów cierpliwości i pamiętaj, że w perspektywie całego życia, naprawdę niewielkie znaczenie ma, ile warzyw, mleka czy chleba zjadło dziś Twoje dziecko :). Źródła: Nanney MS, Johnson S, Elliott M, and Haire-Joshu D. 2007. Frequency of eating homegrown produce is associated with higher intake among parents and their preschool-aged children in rural Missouri. J Am Diet Assoc. 107(4):577-84. Wansink B, Just DR, Payne CR, and Klinger M. 2012. Attractive names sustain increased vegetable intake in schools. Preventive Medicine 55(4):330-2. Brown KA, Ogden J, Vögele C, and Gibson EL. 2008. The role of parental control practices in explaining children’s diet and BMI. Appetite. 50(2-3):252-9. Batsell WR, Brown AS, Ansfield AE, and Paschall GY. 2002. “You Will Eat All of That!”: A retrospective analysis of forced consumption episodes. Appetite 38(3): 211-219 Średnio co szósta wiadomość do mnie dotyczy właśnie tego - śniadanie dla dwulatka. Co podać, jak to robię, żeby dzieciakom się nie nudziło, co w ogóle dwulatki mogą jeść... Zastanawiając się nad jakimś systemem śniadań i w ogóle planując system zakupów na cały tydzień, zrobiłam sobie listę wszystkich możliwych posiłków, jakie zjadali obaj moi synowie i tak w kwestii śniadania dysponuję aż 27 propozycjami. Zobaczcie: ŚNIADANIE DLA DWULATKA - KILKA ZASAD, KTÓRYMI SIĘ KIERUJĘ1. Jajecznica2. Jajko sadzone 3. Marchewkowe muffiny4. Kanapka z wędliną/serkiem pomidorkiem albo ogórkiem5. Kanapka z pastą z cieciorki albo marchewkową6. Śniadanie z chia7. Domowe musli8. Mleko owsiane ze zdrowymi kulkami9. Naleśniki10. Placuszki z jabłkiem11. Placuszki z bananem/gruszką12. Placuszki z kaszki manny13. 14. 15. 16. Kaszka manna/kukurydziana/orkiszowa/ jaglana z malinami lub innymi owocami17. Gotowane jajka z pomidorkiem, ogórkiem lub szczypiorkiem18. Parówki 🙂19. Kluski lane20. Owsianka21. Ryż z jabłkami i cynamonem22. Ryż na mleku23. Chleb w jajku z pietruszką i szczypiorkiem24. Jogurt 🙂25. Domowy budyń bananowy26. Owoce27. TostyŚNIADANIE DLA DWULATKA - PRODUKTY, KTÓRE PRZYDADZĄ SIĘ W KUCHNI ŚNIADANIE DLA DWULATKA - KILKA ZASAD, KTÓRYMI SIĘ KIERUJĘ Pierwszą jest taka, że dwulatek nie jest w moim domu kosmitą i je tak, jak my [polecam -> wpis o BLW] . A my jemy tak prawie tak jak dwulatek, tylko czasem więcej sobie przyprawimy. Wszyscy na tym korzystamy, bo jemy na pewno zdrowiej, rezygnując w dużej mierze z soli, cukru i rzeczy mocno przetworzonych [to już druga i trzecia zasada]. Czwartą jest to, że stawiamy na różnorodność. Jeśli na obiad było mięso i dużo warzyw, śniadanie jest mleczne lub z owocami. Chociaż jakimś cudem udało mi się chłopaków przekonać do warzyw i trafiają się nam również w śniadaniach i kolacjach. Tzn. ja sądzę, że ich przekonałam, bo na pewno znajdzie się ktoś komu nie dogodzą 😀 Chłopcy lubią brokuły, kukurydzę, groszek, Adaś lubi ogórki, Kosmyk woli pomidory, obaj zajadają się fasolką szparagową, kanapki obowiązkowo muszą być z sałatą, żaden z nich nie lubi rzodkiewek, ale kalafiora zjedzą 🙂 Moim zdaniem nie jest źle, tylko proszę,weź pod uwagę, że ja mam totalny luz z jedzeniem i jeśli danego dnia któryś z chłopców nie ma apetytu, to po prostu nie ma apetytu i się nie wściekam 🙂 No to jedziemy z listą! 1. Jajecznica Najprostsza i chyba najpopularniejsza opcja. Smażona na masełku albo na oleju kokosowym czy roślinnym. Albo na parze. Z dodatkiem szczypiorku, pietruszki, z pomidorkiem, ogórkiem albo rzodkiewkami. Myślę, że wszyscy wiedzą, że wcale nie trzeba ograniczać jajek w diecie dziecka do jednego tygodniowo? Spokojnie możecie robić jajecznicę z dwóch, a nawet trzech jajek, jeśli ktoś zje aż taką dużą 🙂 W każdym razie jajek nie należy się bać, ten cholesterol też jest dzieciom potrzebny i bardzo ważny dla rozwoju [trochę o tym pisze Hafija]. 2. Jajko sadzone Czy może być coś prostszego? 3. Marchewkowe muffiny Przepis tutaj. Zamiast marchewki można też dodać buraczka i wyjdą buraczane 🙂 Z odrobiną miodu i rodzynek - całkiem zdrowe śniadanie dla dwulatka, a nawet jako kolacja czy deser. Ja zawsze piekę dwie blachy, bo rozchodzą się jak świeże... muffiny 🙂 No i rzadko wychodzą mi suche, więc mogą spokojnie poleżeć dzień lub dwa. 4. Kanapka z wędliną/serkiem pomidorkiem albo ogórkiem Pamiętam dyskusję z pewną bardzo kulturalną czytelniczką, utyskującą pod jakimś postem [o tym, że Adaś je kanapeczki], na to, że w Polsce to się je same kanapki non stop, a we Francji każde danie jest gotowane i że jej teściowa to nie wyobraża sobie śniadania nie na ciepło. Bardzo podziwiałam tę czytelniczkę za... szacunek do teściowej, bo ja kogoś, zmuszającego mnie do gotowania po trzykroć dziennie albo komentującego to, że dziś akurat na śniadanie nie ma nic gotowanego, zakneblowałabym już po pierwszym zdaniu 🙂 Nie to, że nie gotuję - czytasz właśnie 27 moich pomysłów na śniadania dla dwulatka, z czego większość trzeba niestety ugotować, usmażyć, upiec. Ale jeśli masz ochotę jeść same kanapki albo je podawać - o rety, rób tak i się nie przejmuj niczyją opinią 🙂 Kanapki też mogą być rewelacyjnym daniem i chyba najpopularniejszym na śniadanie dla dwulatka zaraz po kaszce 🙂 Czasem wieczorem, zostawiam składniki na kanapki na tacce, na dolnej półce lodówki i pięcioletni starszak potrafi sobie sam to ogarnąć i przygotować taką, jaką chce 🙂 Często zajmie się też w tej kwestii młodszym braciszkiem. 5. Kanapka z pastą z cieciorki albo marchewkową Oprócz standardowych kanapek, z serem i wędliną, jako poranną przekąskę na śniadanie dla dwulatka polecam szybkie kanapki z pastami: rybną, marchewką albo szybką pastą z ciecierzycy. Przepisy na pasty zobaczycie, klikając w czerwone literki niżej. Pasta rybna spokojnie przetrwa dwa lub trzy dni, marchewkowa również [marchewkowa jest słodkawa i obniża chęć na słodycze :D], a z cieciorki wytrzyma nawet tydzień. Świetny pomysł dla dzieci, które uczą się smarować i chcą szybko sobie coś przegryźć, kiedy mama jeszcze drzemie 🙂 Kliknij na nazwę przepisu i wszystko ci się ładnie rozwinie 🙂 Najprostsza na świecie: kawałki rybki wędzonej [albo z puszki] rozgniatamy z twarożkiem, dodajemy trochę ogórka kiszonego, doprawiamy i już 🙂 Szklankę ugotowanej marchwi zmiksować ze szklanką ugotowanej kaszy jaglanej [1:1 ma być]. Przyprawić odrobiną pieprzu, majeranku [trochę więcej, jeśli nie używacie soli]. kilkoma kroplami cytryny i już 🙂 Szklankę cieciorki namoczyć na noc w wodzie [albo użyć gotowej, ze słoika]. Potem ugotować. Na patelni uprażyć sezam. Cieciorkę z sezamem, dwoma łyżkami masła i połową szklanki wody zmiksować. Dodać pieprz, majeranek/sól do smaku. Ja zawsze dodaję koperek,pietruszkę. Pasta ma wtedy zielonkawy kolor i ładnie się komponuje z pomidorem. Ale wiesz, że mam fioła i wszędzie dodaję koperek 😀 6. Śniadanie z chia Rewelacyjne śniadanie, którym zajadamy się z Adasiem i nie mamy go dość [trzy poranki]. Podejrzałam je u Kasi z Twoje DIY. Jest banalnie proste. U niej przepis jest z musem, ja trochę go zrobiłam na "mojszy". Wiecie, że zakupy robię raz na tydzień i przyznałam się do kupowania mrożonych owoców. Ostatnio w zamrażarce trzymam maliny, bo moje z krzaków dawno się skończyły. Wieczorem do miseczki wkładam trochę malin, ot, żeby przykryły dno, może trochę więcej. Posypuję to wszystko nasionami Chia, które mają w sobie więcej kwasów omega-3 co łosoś [jeśli porównamy je wagowo].Co jeszcze mają Chia? Poczytajcie u Kasi. Samo zdrowie w każdym razie, ale kiedy już posypię nimi zamrożone maliny, polewam to wszystko jogurtem i zostawiam na noc w lodówce na dolnej półce. Rano maliny są już rozmrożone, nasiona chia nasiąknięte jogurtem i mam doskonały posiłek, idealny nie tylko dla mnie, ale i na śniadanie dla dwulatka doskonały raz na jakiś czas. Smacznego. To jedno z moich najszybszych porannych dań 🙂 Ważne: Chia nie zostało przebadane w kwestii oddziaływania na metabolizm małych dzieci i z tego tylko powodu nie są zalecane dla maluchów [dopiero powyżej trzeciego roku życia]. Myśmy zaczęli je jeść, bo Dasio mi podjadał z talerza, więc postanowiłam, że zrobię i jemu i będę obserwować. Nasiona można zastąpić zbożem eskpandowanym [podlinkowane na dole], równie smacznym i zdrowym :). A czytelniczka mi właśnie doniosła, że najlepsze chia dla maluchów, to chia zmielone. Niemniej sama musisz zdecydować, czy chcesz sprawdzić 🙂 7. Domowe musli Również o nim pisałam i w dalszym ciągu polecam na śniadanie dla dwulatka i starszaka 🙂 8. Mleko owsiane ze zdrowymi kulkami O kulkach z Dobrej Kalorii rozpisywałam się już wielokrotnie, ale to naprawdę jeden z niewielu zdrowych zamienników dla tych wszystkich cziriosów i innych ulepionych z cukru cornflejksów [choć znalazłam ostatnio jeszcze jeden podobny produkt, na dole linkuję]/ Naprawdę polecam, bo jaglanka z miodem jest tak samo dobra jak popularne słodkie kulki, a na pewno zdrowsza i bez chemii. Moje chłopaki się zajadają - do mleka, do jogurtu, albo do podgryzania. 9. Naleśniki Gryczane, pszenne, z miodem, z pastą twarogową [albo jedną z tych do kanapek], z syropem daktylowym, klonowym, albo miodem. Ja zazwyczaj robię naleśniki na dwie tury i z potrójnych porcji składników, bo moi chłopcy naleśniki wielbią 🙂 10. Placuszki z jabłkiem Chłopcy kochają, a starszy robi je już całkiem sam, z moją pomocą przy smażeniu 🙂 [tu przepis] 11. Placuszki z bananem/gruszką Tak samo jak jabłkowe, tylko że z bananem trochę krócej się smaży 🙂 12. Placuszki z kaszki manny Również ulubione, bo następnego dnia są tak samo dobre jak w dniu przygotowania i mogę zrobić ich więcej i zapewnić dzieciom pyszną kolację, śniadanie i przegryzkę. Można je zajadać polane musem owocowym, syropem daktylowym, klonowym, z agawy albo po prostu maczać w jogurcie lub zjeść do herbaty. Nie ma potrzeby smażyć ich na tłuszczu 🙂 Niżej przepis: Potrzebujesz: 1/2 szklanki kaszki manny błyskawicznej 1/2 szklanki mleka [ja dałam owsiane] 1 jajko 1 dojrzały banan albo łyżka syropu daktylowego [u nas banan, a później dodałam miękkie słodkie jabłko] Kaszkę zalej mlekiem, wymieszaj i odstaw na 20 minut do napęcznienia. Oddziel białko od żółtka i ubij na pianę. Banana rozgnieć widelcem na papkę. W misce wymieszaj napęczniałą kaszkę, banana i żółtko. Dodaj ubite białko i znów patelnię i nakładaj łyżką porcje ciasta. Smaż na średnim ogniu [bez tłuszczu, bo wystarczy trzymać dosłownie chwilkę i zarumienić z obu stron]. 13. 14. 15. 16. Kaszka manna/kukurydziana/orkiszowa/ jaglana z malinami lub innymi owocami Kaszki to u nas podstawa, z racji tego że chłopaki mleczne [choć Adaś z ciągotami do mięsa]. Każdą kaszę gotuje się trochę inaczej, polecam zerkać na przepis na torebkach. Podpowiem tylko, że jedna szklanka kaszy to od 4 do 6 porcji dziecięcych, więc jedna torebka zazwyczaj starcza na dłużej. Oprócz manny, wszystkie kasze gotuję na wodzie. Mannę na mleku, często owsianym lub migdałowym, bo starszy jak przedobrzy z krowim, to ma rewolucje 🙂 17. Gotowane jajka z pomidorkiem, ogórkiem lub szczypiorkiem Gotowane jajka czasem zostawiam dzieciakom na dolnej półce lodówki do kanapek. Często też gotuję ot tak, na przegryzkę dla Dasia, jak czegoś chce, a w planach nie mam nic jajecznego. Na szczęście żółtko jest zawsze smaczne 🙂 18. Parówki 🙂 Aaaaach. Zaraz ktoś mnie zje, że proponuję na śniadanie parówki 😀 Ale tak, można kupić dobre parówki z 95 procentami nieoddzielonego mechanicznie mięsa. Serio. A raz na tydzień nie zaszkodzi. 19. Kluski lane Moje ukochane 🙂 Jeden z pierwszych przepisów na blogu. Coraz częściej z mlekiem owsianym lub migdałowym i kluskami z mąki ryżowej [niezmiennie uważam, że z ryżowej wychodzą lepiej]. 20. Owsianka Po prostu. Ciepłe danie na zimowe wieczory, z mlekiem migdałowym, siemieniem lnianym i banami idealne śniadanie dla dwulatka 🙂 21. Ryż z jabłkami i cynamonem Może być zapiekany, ale ja wolę taki z patelni. Najlepszy chyba przepis na taki znalazłam u Pauliny z tutaj. Jest przepyszny i niestety nic nie zostanie na kolację, bo miski zostaną wylizane 🙂 22. Ryż na mleku Proste i szybkie, jeśli zostało ci trochę ryżu z obiadu. I znów: mleko krowie albo owsiane. Albo mam w nosie mleko, dodaję owoców i trochę jogurtu i zajadamy ot tak. 23. Chleb w jajku z pietruszką i szczypiorkiem O chlebie w jajku też już pisałam [tutaj]. Świetny sposób, kiedy masz trochę chleba z przedwczoraj. Chłopcy preferują to jako kolację, ale jako śniadanie dla dwulatka, z pietruszką, szczypiorkiem i dodatkami, usmażone na dobrym masełku też się nada. 24. Jogurt 🙂 Tak, tak. Zwykły jogurt. Można jeszcze znaleźć dobre jogurty z prawdziwego mleka, a nie sztucznego i nawet jeśli twoje dziecko nie lubi naturalnych, zawsze możesz dodać do niego trochę ksylitolu, syropu z agawy albo dżemu i już jest pyszny i zdrowy. 25. Domowy budyń bananowy Mój hit z okresu rozszerzania diety. A i dziś jeszcze wszystkim smakuje. W ogóle zrobienie swojego budyniu nie jest takie trudne, wcale nie trzeba kupować z torebki, ale ten zrobicie na pewno bez problemu. Przepis od alantkoweblw tutaj. 26. Owoce Pamiętam, że ktoś mi kiedyś zwrócił uwagę, że dzieci nie powinny jeść owoców na śniadanie. Ale jestem ciekawa, co zaproponować dzieciom w upalny, letni poranek? Pamiętam, że jedliśmy słodkie arbuzy, pyszne melony, Kosmyk uwielbia mango, maliny z krzaka i poziomki. Nie przesadzajmy. Zimą - jasne, ciężko przeżyć na jednym jabłku do południa. Ale w wakacje? No proszę was 😀 Kiedy wyjeżdżałam w wakacje na wszystkie spędy blogerskie, było mi tak duszno w mieście, że rano w hotelowej restauracji byłam w stanie przyjąć jedynie owoce. 27. Tosty Odkryte u nas na nowo. Z czymkolwiek - twarogiem, wędliną, serkiem homogenizowanym albo same. Zazwyczaj kupuję pełnoziarnisty chleb tostowy, więc nie panikuję, jeśli akurat dziś syn ma ochotę wyłącznie na to. ŚNIADANIE DLA DWULATKA - PRODUKTY, KTÓRE PRZYDADZĄ SIĘ W KUCHNI Co jakiś czas dostaję zapytanie o jakiś produkt, o którym wspomniałam a to w dialogu, a to w poście. Oraz o to, gdzie go można kupić. Wiem, że w mieście znaleźć niektóre rzeczy jest prosto, na wsi trochę trudniej, więc przygotowałam listę rzeczy, które kupuję w internecie, bo w okolicy są rzadko spotykane, a bez których trudno by mi było przygotować śniadanie dla dwulatka. I pięciolatka też 🙂 Że o sobie nie wspomnę. Zapas takich smakołyków robię raz na kilka miesięcy [oprócz mleka roślinnego], one doskonale się uzupełniają, więc jeśli zabraknie mi jednego, uzupełniam drugim. Ksylitol [ zdrowszy zamiennik cukru, tzw cukier brzozowy, słodzę nim zazwyczaj herbatkę, którą pije starszak, choć delikatną, owocową powoli zaczynać pić Adaś, ale jemu jeszcze ograniczam], Melasa karobowa [doskonały zamiennik cukru, ma specyficzny smak, ale można przyzwyczajać do niego dziecko już od pierwszego roku życia]. Mąka ryżowa, Olej kokosowy [używam go zamiennie z olejem roślinnym], Nasiona chia, Syrop daktylowy [opakowanie jest małe, ale sam syrop jest wydajny, mój kupiłam jakieś osiem miesięcy temu i dopiero teraz nam się kończy :)], Syrop z agawy [mniejszy/większy], Syrop klonowy [linkuję, choć nie kupiłam ani jednego - od czytelniczki mojej ulubionej z Kanady dostałam zapas, którego jeszcze nie wykorzystałam], Syrop żurawinowy [chłopcy bardzo lubią i choć my robimy swój własny z żurawiny kupionej od leśnych ludzi, tak można sobie taki też kupić w sklepie :)], ziarna sezamu, siemię lniane, Ciecierzyca w puszce :), Mleko owsiane/jaglane/orkiszowe - tu zwracam uwagę, że równie dobrze można zrobić własny napój owsiany i wcale to nie jest trudne, ale że nie znoszę męczyć się z odsączeniem tego, a blender mi odmówił posłuszeństwa po dwóch latach, wolę kupować [jak zwykle na zapas :D]. Tylko trzeba zwrócić uwagę na skład, bo więcej niż trzy czy cztery pozycje w składzie to już zbytnie szaleństwo i wygląda podejrzanie. Ja podlinkowałam akurat całkiem dobre napoje, moim chłopcom smakują wszystkie :), Owies ekspandowany, pszenica ekspandowana, jęczmień ekspandowany, pszenica z miodem [pyszna!], proso ekspandowane, gryka ekspandowana. Zwykłych płatków owsianych, gryczanych, jęczmiennych linkować nie będę - wiecie, gdzie je kupić, prawda? Te wyżej, ekspandowane, przypominają zwykły biały dmuchany ryż i są świetnym dodatkiem do musli czy śniadań, a nawet samego mleka. Od kiedy zauważyłam, że starszy zajada je z takim samym smakiem, jak słodkie chrupki, przestałam kupować tych drugich i stałam się fanatyczką wręcz pierwszych, tak, zdaję sobie sprawę 🙂 . Posiadając te rzeczy w kuchni i te ze zwykłych zakupów, jakie robię raz na tydzień, jestem w stanie praktycznie każdego dnia przygotować chłopakom coś pysznego. To taka moja absolutna podstawa, bo czasem, jak coś mnie trzepnie mocno w głowę, stoję i kombinuję, co jeszcze ciekawego można im zrobić. Ale to już bardziej na kolację, bo ja aktywna jestem wieczorami. Dlatego doskonale sobie opracowałam system porannych posiłków, żeby rano działać mechanicznie - albo spojrzeć na listę i szybko coś zrobić, albo cieszyć się, że dzień wcześniej poświęciłam trochę czasu wieczorem i mogę chłopaków podać wspomnienie wczorajszego dnia. Które i tak jest pyszne 🙂 I wiesz, co jest najlepsze? Że w porównaniu do roczniaka, śniadanie dla dwulatka to pestka. I pięciolatek zjada je z takim samym smakiem 🙂 A teraz proszę - podziel się ze mną swoimi pomysłami na śniadanie, napompujmy tę listę 🙂 [bo wiesz, że wzorem z wpisu o tym, jak zaplanować obiady na cały tydzień, możecie zrobić listę ulubionych śniadań i zawsze być przygotowanym? Wiesz, wiesz :)] PS. Czytelniczki mi właśnie podpowiedziały punkt 28 - sucha buła. Bywa, że na śniadanie, obiad i kolację 😀 Jeśli zaś wiesz już, co dać jeść dwulatkowi, ale nie wiesz, czym go zająć - zerknij do mojego e-booka ze 150 zabawami dla dzieci, które nie będą kosztować cię ani grosza. Udostępnij wpis➡A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ➡Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku Jestem o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej historię znajdziesz TutajAle ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:

menu dla 4 latka niejadka